Dziś chciałabym się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami na temat sukienek i spódnic. Niedawno minął rok od momentu kiedy postanowiłam praktycznie całkowicie zrezygnować z chodzenia w spodniach. Impulsem do podjęcia takiej decyzji był artykuł na temat słowiańskiej wiary na temat spódnic. Potem przyszła myśl o praktycznych zastosowaniach takiego ubioru. Zaczęłam mieć wątpliwości, czy aby na pewno spodnie są tak bardzo wygodne... Ale zacznę od początku.
Spódnice a magia
Według słowiańskiej wiary, chodzenie w długich spódnicach odblokowuje przepływ energii, którą kobieta pobiera głównie z Ziemi. Taki strój ma również sprawić, że można poczuć się i zachowywać bardziej kobieco. Niektóre kobiety z facebookowej grupy spódnicowej opowiadały, jak to ich życie się zmieniło po zrezygnowaniu ze spodni: mężczyźni zaczęli traktować je z większym szacunkiem i wyręczać z ochotą z cięższych prac domowych, niektóre opowiadały o wyregulowanych cyklach miesiączkowych, o znalezieniu miłości swojego życia. Brzmi kusząco. Same pozytywy! Do takich pomysłów podchodzę zwykle z otwartą głową, ale i z dużą dozą sceptycyzmu. Postanowiłam jednak spróbować.
Moje początki
Na spódnice przerzuciłam się w okolicach końca marca. Odwiedziłam parę lumpeksów, jeden egzemplarz dostałam też od koleżanki. W grę wchodziły tylko modele do samej ziemi, bo przy okazji zmian nawyków chciałam od razu móc przetestować to energetyczne działanie. Zresztą to był marzec, było jeszcze zimno. Nie byłam gotowa na miniówki. Miałam nadzieję na to, że spódnice sprawią, że moje nogi będą mniej uciskane, że przestaną mnie boleć kolana i marznąć stopy. Największym wyzwaniem nie okazały się jednak same spódnice a rajstopy. Nie cierpię rajstop! Ciasne, drapiące, zsuwające się, dziurawiące się przy pierwszej okazji... No nic... Musiałam się jakoś przyzwyczaić. Było jeszcze za zimno na gołe nogi.
Spostrzeżenia
- Już po pierwszym tygodniu zauważyłam, że rzeczywiście przestały mnie boleć kolana. To była dla mnie dość uciążliwa dolegliwość z racji tego, że pracowałam na siedząco. Nogi nie miały jak odpoczywać. Ciągle były ściśnięte w tych rurkach, szczególnie pod kolanami.
- Wcale nie było mi zimno, było mi cieplej! Okazało się, że rajstopy i powietrze pod spódnicą izolują ciepło lepiej niż jedna warstwa spodni. Dodatkowo musiało mi się poprawić krążenie w nogach. To było dość logiczne.
- Spódnice są wygodne! Nie krepują ruchów, tak jak spodnie. Mogłam sobie siadać w dowolnej pozycji, nawet na podłodze po turecku, nic mnie nie cisnęło, spódnica wszystko ładnie przykrywała. Nie musiałam się bać, że widać mi majtki przy schylaniu ;)
- Poczułam się bardziej kobieco. Ale raczej nie za sprawą energetycznego wpływu spódnic. Wcześniej ubierałam się zawsze jak chłopczyca. W sumie nadal lubię ten styl, ale teraz mogłam wreszcie spróbować czegoś nowego. Zaczęłam eksperymentować z długościami i dodatkami. Okazało się, że nie zawsze musiałam wyglądać jak dziecko-kwiat. Mogłam ubierać się elegancko, gdy założyłam obcisłą spódnicę ołówkową i koszulową bluzkę. Mogłam i na rockowo w stylu pin-up girl, kiedy wybrałam rozkloszowaną spódnicę midi i skórzaną kurtkę.
- Rzeczywiście wyregulował mi się w tym czasie cykl miesiączkowy, ale nie przypisuję tutaj magicznego znaczenia spódnicom. Myślę, że wpływ na to mógł mieć brak ucisku w okolicach miednicy jak i fakt, że przeszłam na dietę bezmięsną.
- Co do wyjątkowego traktowania przez płeć przeciwną - tak naprawdę jedyny mężczyzna, który zwrócił uwagę na zmianę w ubiorze był mój mąż. Z racji tego, że zawsze jest szarmancki i uczynny, nie miałam jak zauważyć znaczącej zmiany w temacie specjalnego traktowania :) Mogę jedynie powiedzieć, że okazało się, że mój mąż woli mnie w wersji spódnicowej, nie ważne czy w tej długiej czy krótkiej.
- Przestałam mieć problem z ciuchowymi zakupami. Spódnicę łatwiej jest dobrać do sylwetki niż spodnie. Problem za krótkich nogawek już mnie nie dotyczy.
Podsumowanie roku w spódnicy
Czy wierzę w energetyczne działanie spódnic? Myślę, że wszystkie pozytywne skutki mają bardziej logiczne niż ezoteryczne wyjaśnienie. Spódnice i sukienki są lepiej przystosowane do kobiecej figury niż spodnie. Nic dziwnego, że zdają mi się wygodniejsze. Przestałam być też tak radykalna jeśli chodzi o długość. Wcześniej wybierałam głównie długie kroje. Tej zimy przerzuciłam się jednak na modele przed kolano. Okazało się, że nadają się lepiej do pracy biurowej, bo nie było mi w nich aż tak ciepło w nagrzanym biurze, jak w spódnicach długich, które grzeją dość mocno. Myślę, że latem znów wrócę do tych zwiewnych długich modeli. Jeśli chodzi o spodnie - chodzę czasami, ale tylko w luźnych dresowych: do spania, sprzątania lub do ćwiczeń. Z domu wychodzę tylko w spódnicy lub sukience. I chyba tak zostanie.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Chodzicie w spódnicach? Czy wolicie spodnie?
10 komentarzy
Zainspirowałaś mnie, chyba spróbuję głównie ze względu na ból kolan- nigdy nie myślałam, że to może być wina spodni! Największy problem to chyba buty, ciężko mi się je dobiera do spódnic, mam wrażenie, że do różnych spodni potrzebuję dwóch par, a do różnych spódnic- niemalże tylu par ile kolorów i typów :/
OdpowiedzUsuńWiesz co? Ja wcale nie mam tak dużo par butów. Na lato sandałki, baletki, tenisówki. Zimą kozaki albo buty za kostkę wiązane i już. Kolory butów głównie czarne. I wszystko mi pasuje :)
UsuńJuż dawno odkryłam że w długiej spódnicy jest super przewiewnie w lato. Zainspirowalas mnie, też zacznę chodzić częściej w spódnicach :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! :) <3
Usuńa ja wciąż w rurkach lub boyfriend'ach....kuszące, nie powiem , nie wiedziałabym co do spódnicy założyć....chociaż z drugiej strony bluzki koszulowe chyba tez do spódnic pasują....
OdpowiedzUsuńJa też początkowo nie wiedziałam, jak łączyć ze sobą rzeczy, ale jednak jest tak samo, jak ze spodniami. Raz t-shirt, a raz bluzka koszulowa. Spódnice mają przeróżne kroje. Gdy mam ochotę na bardziej sportowy look to przykładowo zakładam czarną spódnice ołówkową do szarej bluzy z kapturem i do tego np. tenisówki i skórzana kurtka i jest bardzo fajnie :)
UsuńTeż zaczęłam chodzić dużo w spódnicach w ubiegłym roku, z podobnych powodów :)
OdpowiedzUsuńCzasem zakładam też spodnie. Rzeczywiście inaczej się w nich czuję. Są dobre, kiedy na przykład idę coś załatwić, mam coś do zrobienia. Służą aktywności.
Natomiast dopiero częste chodzenie w długich spódnicach pokazało mi o co chodzi w kobiecej energii, spódnica może jest mało poręczna kiedy sytuacja wymaga szybkiego działania, ale za to wspaniale się sprawdza po prostu do "bycia", jest w niej jakieś poczucie ugruntowania, swobody, no i mężczyźni bardzo chętnie wchodzą w męską rolę, stają się dużo bardziej pomocni i chętni do opieki, kiedy jestem w spódnicy. Myślę, że to po prostu dlatego, że wtedy zachowuję się bardziej kobieco - bardziej stawiam na czucie i bycie niż działanie, jest to subtelne, ale robi dużą różnicę. Chcemy prawdziwych samców - bądźmy prawdziwymi samicami :)
W zupełności się z Tobą zgadzam! Myślę, że każda kobieta powinna przetestować to działanie na sobie :)
UsuńO takim działaniu nie wiedziałam Ale sama wolę chodzić w sukienkach i spodniczkach:)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że nasza spódnicowa grupa jest aż tak duża :)
UsuńDziękuję za każdy pozostawiony komentarz. Jeśli chcesz mnie zmotywować do dalszej pracy to właśnie Ci się udało! :D