Uplotłam sobie dywanik. Z resztek włóczki. Za stelaż posłużyło mi koło hula hop. Miał być to temat prosty, szybki i przyjemny. Jednak po zdjęciu plecionki z koła wszystko mi się pofalowało i zamiast dywanika miałam coś na kształt koszyka. Niepotrzebnie użyłam dzianinowej włóczki do plecenia i niepotrzebnie ja tak naciągałam! Bardzo mnie to zasmuciło, że mój dywanik nadaje się na śmietnik a włóczka, która miała być mądrze zużyta, zwyczajnie się zmarnuje. Stwierdziłam, że muszę spruć większość plecionki. Resztę dorobiłam za pomocą szydełka.
Robótkę udało się uratować, koty są zadowolone, że mają nową miejscówkę do leżenia.
Jednak następnym razem przy okazji podobnego projektu zostanę przy szydełku!
Nie wiem, czy wiecie... Nie wiem czy znacie takie magiczne, słowiańskie lalki zwane motankami. Są to lalki wykonane z gałganków, patyków, sznurków, tasiemek, słomy. Wykonuje się je z konkretną intencją, by pomogła nam w spełnianiu marzeń. Co ciekawe, robi się je bez użycia igieł czy nożyczek. Jedyne co się robi to właśnie "mota" czyli owija kawałki szmatek i mocuje wszystko sznurkiem. Sposób wykonania takiej lalki jest taki a nie inny nie bez powodu. Jak zwykło się wierzyć - motanki nie posiadają twarzy, żeby nie zajmowały się sobą, tylko mogły skupić się na wykonaniu konkretnego zadania. Nie używa się igieł i nożyczek, bo można wtedy 'ukłuć los'.
Są różne rodzaje lalek. Jedne są odpowiedzialne za ochronę domu, inne wykonuje się na takie momenty jak wejście w dorosłość czy zaślubiny, są lalki-karmicielki z obfitym biustem - symbolem płodności. Swoją lalkę możecie wykonać jakkolwiek chcecie, ważne jest, by w czasie motania myśleć mocno o swojej intencji. Gotową motankę warto jest przekupić jakimś drobiazgiem - guzikiem, koralikiem i oczywiście trzeba ją poprosić ładnie o spełnienie marzenia.
Kiedy lalka wykona swoje zadanie, należy ją spalić lub zakopać. Podobny rytuał magicznej lalki można znaleźć w kulturze japońskiej, gdzie znana jest pękata lalka Daruma. Mała armia takich lalek była już u mnie na blogu. Pisałam o niej TUTAJ. Ją też należy zakopać, gdy wykona swoje zadanie.
Motyw lalki magicznej przewija się chyba w każdej kulturze. Z badań archeologicznych wynika, że należą do najstarszych znanych ludzkości zabawek – znajdowano je w egipskich grobowcach datowanych na 2000 lat p.n.e. Były też takie, które zastępowały figurki idoli i były wykorzystywane w magicznych obrzędach. Nic dziwnego, że i w naszej słowiańskiej kulturze można znaleźć ten motyw.
Moja lalka jest malutka, mieści się w dłoni. Wykonałam ją ze wcześniej przygotowanych ścinków.
Jest miła pamiątką z jednego z wieczoru spędzonego z moimi przyjaciółkami. Każda z nas jest różna, dlatego i lalki różniły się wielkością i ubiorem. Moje życzenie spełnia się z dnia na dzień, dlatego nadal trzymam swoją lalę w magicznym pudełku :)
Są różne rodzaje lalek. Jedne są odpowiedzialne za ochronę domu, inne wykonuje się na takie momenty jak wejście w dorosłość czy zaślubiny, są lalki-karmicielki z obfitym biustem - symbolem płodności. Swoją lalkę możecie wykonać jakkolwiek chcecie, ważne jest, by w czasie motania myśleć mocno o swojej intencji. Gotową motankę warto jest przekupić jakimś drobiazgiem - guzikiem, koralikiem i oczywiście trzeba ją poprosić ładnie o spełnienie marzenia.
Kiedy lalka wykona swoje zadanie, należy ją spalić lub zakopać. Podobny rytuał magicznej lalki można znaleźć w kulturze japońskiej, gdzie znana jest pękata lalka Daruma. Mała armia takich lalek była już u mnie na blogu. Pisałam o niej TUTAJ. Ją też należy zakopać, gdy wykona swoje zadanie.
Motyw lalki magicznej przewija się chyba w każdej kulturze. Z badań archeologicznych wynika, że należą do najstarszych znanych ludzkości zabawek – znajdowano je w egipskich grobowcach datowanych na 2000 lat p.n.e. Były też takie, które zastępowały figurki idoli i były wykorzystywane w magicznych obrzędach. Nic dziwnego, że i w naszej słowiańskiej kulturze można znaleźć ten motyw.
Moja lalka jest malutka, mieści się w dłoni. Wykonałam ją ze wcześniej przygotowanych ścinków.
Jest miła pamiątką z jednego z wieczoru spędzonego z moimi przyjaciółkami. Każda z nas jest różna, dlatego i lalki różniły się wielkością i ubiorem. Moje życzenie spełnia się z dnia na dzień, dlatego nadal trzymam swoją lalę w magicznym pudełku :)
Mandale to obrazy w kształcie koła, które tworzy się w stanie medytacyjnym. Tworzenie ich pomaga nam się wyciszyć, uspokoić. Podczas tworzenia takich obrazków możemy wyrażać różne intencje, wypowiadać życzenia, opracowywać cele. Taka mandala nabiera wtedy szczególnej mocy sprawczej. Ale nie jest to tylko magia czy sama wiara.
Mandale nie muszą być tak symetryczne i matematyczne jak te zrobione przeze mnie. Mogą to być nieregularne rysunki. Jedyna zasadą jest chyba to, że kompozycja powinna być zamknięta w kole. Ostatnio zapanowała moda na 'kolorowanki' dla dorosłych. Ale według mnie nie ma sensu kupować zeszytu pełnego wzorów, skoro samemu można stworzyć wspaniałe mozaiki, gdziekolwiek się jest. wystarczy kawałek kartki i coś do pisania.
Nakryć głowy ciąg dalszy. Z wełnianych czapek przesiadamy się na kwiatowe wianki! Dziś prezentuję kwiatową koronę, którą zrobiłam wraz z dziewczynami na babskiej posiadówce. Nic skomplikowanego - sztuczne kwiaty przyklejone do opaski. Ale jakie urocze! Niech już wiosna przyjdzie!
Mam zamiar "pozbyć" się części swojej włóczkowej kolekcji. Postanowiłam nie kupować żadnych nowych motków, zanim nie zużyję przynajmniej połowy z tego, co mam. Najłatwiej jest zużyć to, czego mam najwięcej, czyli włóczka bawełniana. Zrobiłam do tej pory koszyk (na motki oczywiście!) i osłonkę na doniczkę. W planie jest jeszcze pleciony dywanik...
Hej! Dawno mnie tu nie było! Ale to nie znaczy, że porzuciłam swoje pasje! Po prostu nie mam kiedy zrobić zdjęć, bo kiedy wychodzę z domu jest ciemno, kiedy wracam też. Ale udało mi się cyknąć parę zdjęć z wyrobami, co by dać o sobie znać :)
Ta zima była iście twórcza jeśli chodzi o dzierganie. Udało mi się zrobić aż 6 czapek. Trzy z nich poszły w świat, zanim zdążyłam uchwycić je w obiektywie. Pokażę Wam więc dziś trzy pozostałe.
A jak Wam zleciał włóczkowy sezon? Owocnie?
Ta zima była iście twórcza jeśli chodzi o dzierganie. Udało mi się zrobić aż 6 czapek. Trzy z nich poszły w świat, zanim zdążyłam uchwycić je w obiektywie. Pokażę Wam więc dziś trzy pozostałe.
A jak Wam zleciał włóczkowy sezon? Owocnie?